Ks. Krzysztof Konecki
Łączenie w czasie Mszy palców przez kapłanów (polemika)
(2012)

  • Kategoria tekstu: Anamnesis
  • Źródło przedstawianego tekstu: Anamnesis 71 (2012), s. 105
  • Dokument oczekuje na sprawdzenie
  • Tytuł tekstu może się różnić od wersji drukowanej ze względu na standaryzację dla potrzeb wyszukiwarki.

Autor

Index:
Prefiks:
Nazwisko:
Imię:
Sufiks:
Autor red.:
Autor pomocn.:

Tytuł

Tytuł:
Podtytuł:

Tagi

Inne

Kategoria: (A/B/C/D..)
Dostęp: (open/limited/closed)
Status:
Źródło:
Uwagi:

POLEMIKA:

W numerze 70 biuletynu KKBiDS Anamnesis pojawił się rozdział zatytułowany Odpowiedzi na szereg pytań przekazanych do Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.

Chciałbym podjąć polemikę z odpowiedzią przedstawioną w odpowiedzi na pytanie 3. Sprawa łączenia w czasie Mszy palców przez kapłanów i całowania ręki. Dokładnie zaś mój zarzut skierowany jest przeciwko temu stwierdzeniu: Natomiast jeśli chodzi o drugą kwestię, czyli o łączenie palców wielkiego i wskazującego oraz możliwość używania manipularza, o czym jest mowa w "TRES ADHINC ANNOS", to z przepisami i rubrykami liturgicznymi jest tak, że zawsze obowiązuje nas najnowszy dokument Stolicy Apostolskiej w tej sprawie, który automatycznie znosi stare normy, bez konieczności wyraźnego zaznaczenie.

Moim zdaniem jest to nieprawda. Przepis może zostać zniesiony tylko w określonych przypadkach:

1. Przez odwołanie go wprost nowszym dokumentem (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 10: Jedynie te ustawy należy uznać za unieważniające lub uniezdalniające, które wyraźnie postanawiają, że akt jest nieważny, albo osoba niezdolna).

2. Przez pojawienie się nowszego dokumentu, który swoim zapisem pozostaje w sprzeczności z poprzednim – obowiązuje wtedy dokument nowszy (Tamże, kan. 20. Późniejsza ustawa uchyla wcześniejszą lub ją zmienia, jeśli wyraźnie to postanawia albo jest jej wprost przeciwna, albo porządkuje w całości przedmiot dawnej ustawy. Jednakże ustawa powszechna nie zmienia prawa partykularnego lub specjalnego, chyba że co innego jest w prawie wyraźnie zastrzeżone; kan 21. W wątpliwości nie domniemywa się, że ustawa poprzednia została odwołana, lecz ustawy późniejsze należy odnieść do poprzednich i wedle możności z nimi uzgodnić).

3. Przez pojawienie się nowej wersji tego samego dokumentu (czyli właściwie aktualizację – nie pojawia się nowy dokument, aktualizuje treść. Dlatego po nowym wydaniu Mszału nie należy używać poprzedniego wydania tego samego mszału. Jak Rzym wyda III wydanie Mszału, I i II nie powinny być używane. Warto zauważyć, że nie dotyczy to mszałów sprzed 1963 – gdyż to są jakby "inne mszały" – miały swoją numerację wydań, zaś mszał Pawła VI ma swoją numerację wydań – są to dwa różne mszały).

Jeśli więc Stolica Apostolska wydaje nową wersję Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego, to poprzednia traci obowiązującą moc. Jeśli jednak mamy dwa dokumenty, różnej rangi i różnych tytułów, to w starszym dokumencie moc obowiązującą tracą tylko te zapisy, które w nowszym są wprost odwołane bądź mają inną niezgodną z poprzednim zapisem treść.

Taką interpretację należy praktykować nie tylko ze względu na zasady rządzące prawem Kościoła (Kodeks Prawa Kanonicznego), ale również ze względu na przykład zastosowania tych zasad przez Stolicę Apostolską (kazus prawny). Otóż papież Benedykt XVI w motu proprio Summorum Pontificum (Vide Anamnesis nr 51) opisując status liturgii celebrowanej wg. Missale Romanum z 1962 r. (nadzwyczajna forma rytu rzymskiego) stwierdza: Art. l. Mszał Rzymski promulgowany przez Pawła VI jest zwyczajnym wyrażeniem lex orandi Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego. Jednak Mszał Rzymski promulgowany przez św. Piusa V i ponownie wydany przez bł. Jana XXIII powinien być uważany za nadzwyczajne wyrażenie tej samej lex orandi i traktowany z należną czcią ze względu na jego czcigodne i starożytne użycie. (...) Dlatego jest godziwe celebrowanie Ofiary mszalnej zgodnie z wydaniem wzorcowym Mszału Rzymskiego promulgowanego przez bł. Jana XXIII i nigdy nie zniesionego, jako nadzwyczajną formą liturgii Kościoła.

Mszał Rzymski wydany przez papieża Pawła VI został wprowadzony konstytucją apostolską Missale Romanum z 1969 roku. Pomijając wszelkie aspekty natury historycznej, teologicznej i prawnej, Ojciec Święty Bendykt XVI daje tutaj wyraźną interpretację, iż to, co nie zostało zniesione decyzją wprost, pozostaje aktualne. Tym samym sposób argumentowania przedstawiony przez Księdza Profesora Krzysztofa Koneckiego uważam za logicznie wadliwy.

Co więcej! Warto zauważyć, że w tym świetle słowa końcowe konstytucji Missale Romanum: Chcemy zaś, by te nasze przepisy i zarządzenia posiadały obecnie i w przyszłości swoje zatwierdzenie i skuteczność, bez względu, gdy to jest aktualne, na przeciwne Konstytucje i zarządzenia wydane przez naszych Poprzedników i wszelkie inne przepisy, chociażby były godne szczególnej wzmianki i odwołania, nie oznaczają wcale zniesienia poprzedniego Mszału, a jedynie zniesienie wszelkich przepisów, które poprzednio stały na przeszkodzie modyfikacjom Missale Romanum (choćby zakończenia Quo primum tempore papieża Piusa V).

O ile kwestia prawa do użycia manipularza moim zdaniem jest drugorzędna (choć może być rozważona dokładnie tak samo, jak to, co opiszę niżej; czy ubranie świeckie i buty pod ornatem wolno nosić, skoro WOMR ich nie wymienia? A zegarek na ręce?), o tyle zamierzam bronić kwestii łączenia palców u dłoni.

Po pierwsze należy pamiętać, że Ogólne Wprowadzenie do Mszały Rzymskiego tym różni się od analogicznego dokumentu w Missale Romanum 1962 – od Ritus Servandus, że jak sama nazwa wskazuje, jest ono "ogólne", a więc opisuje zasady celebrowania Mszy Świętej w sposób ogólny. Stąd też dokument ten używa wielu pojęć, które tak naprawdę uświęcone są tradycją, lub zdefiniowane w innych, starszych dokumentach (Ot – mówi o albie, stule, ornacie, nie definiując jak wyglądają ani czym są (swoją drogą jak dzisiaj na te szaty patrzę, to myślę, że szkoda, iż tych definicji brak). Podobnie jest z wieloma innymi rzeczami. Dlaczego? Bo oprócz prawa pisanego mamy jeszcze coś, co nazywamy zwyczajem, a co o ile nie jest contra legem, lecz praeter legem lub itra legem, ma prawo bytu. W przypadku celebrowania liturgii możemy tu mówić chociażby o ars celebrandi – a więc celebrowaniu pięknym, sztuce celebrowania, w której troska i piękno liturgii wynika nie tylko z chęci spełnienia przepisu, a jest gorliwym spełnieniem wynikającym z wiary serca – nierzadko wykraczającym poza minimum minimorum opisywane przez prawo pisane.

Zastanówmy się pokrótce, czemu służy składanie tych dwóch palców u dłoni? Jest to naturalnie wyraz szacunku do Sanctissimum. Zauważmy, że kapłan celebrujący ablucji dłoni dokonuje dopiero przy okazji puryfikacji kielicha, lub też – jeśli kto inny puryfikacji dokonuje – po rozdzielaniu Komunii Świętej czyni to w vasculum. Przez cały ten czas, od chwili pierwszego dotknięcia konsekrowanej Hostii na jego palcu mogą pozostawać cząstki Najświętszego Sakramentu (I troskę o to wyraża Wprowadzenie Ogólne do Mszału Rzymskiego: 278. Ilekroć przylgnie do palców jakaś cząstka Hostii, zwłaszcza po łamaniu Chleba i Komunii wiernych, kapłan powinien otrzeć palce nad pateną, a jeśli to konieczne, obmyć je. Ma również zebrać cząstki znajdujące się poza pateną. Jednak nie zawsze te cząstki widać, stąd dawny zwyczaj składania użytych do dotykania Hostii palców). W dawnej liturgii przez wielki szacunek i chęć uniknięcia profanacji/postąpienia niedbale i bez szacunku, kapłan łączył palce, które używał do dotykania Hostii po to, aby podczas przewracania kart mszału, dotykania jego zakładek, ukazywania kielicha, dotykania pustej patenty itd. nie "wcierać" w te przedmioty cząstek Najświętszego Sakramentu. Dzisiaj ponadto świetnym momentem do "wcierania partykuł" w niezbyt stosowne przedmioty jest przekazanie znaku pokoju, podczas którego kapłan nierzadko dotyka alby/dalmatyki/ornatu osoby w pobliżu, ocierając wspomniane palce o te szaty i "gubiąc" partykuły. Oczywiście zaraz odezwie się gro tych, którzy powiedzą, że dobre komunikanty się nie kruszą. Jako chemik z wykształcenia poważnie zastanowiłbym się nad tym, w jaki sposób są wytwarzane takie komunikanty, które się nie kruszą. A nawet jeśli się nie kruszą, to po przełamaniu hostii już partykuły pojawić się muszą, chyba, że chleb jest zwietrzały i zwilgotniały. Wyjścia więc nie ma.

Trzeba teraz zadać sobie pytanie, czy ta gorliwość co wrażliwszych kapłanów jest zła? Czy to, że są oni świadomi czynności, jakich podejmują i widzą skutki/zagrożenia z nich wynikające, i chcą im zapobiegać, to źle? Czy w końcu to, że tym znakiem pokazują, jak wielki mają szacunek do Sanctissimum, to źle?

Ja uważam, że nie i uważam, że te złączone palce u dłoni nie stanowią znaku w rozumieniu liturgicznym, więc w niczym nie przeczą zapisom Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego.

Końcowy akapit odpowiedzi udzielonej przez konsultora Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów również domaga się komentarza:

Zatem prezbiter, który z własnej pobożności praktykuje złączenie palców wielkiego i wskazującego po konsekracji, oraz który stosuje manipularz przy celebracji Mszy świętej, czyni coś, co jest sprzeczne z obowiązującym stanem prawnym zawartym w przepisach liturgicznych. Jest także sprzeczne z generalnymi zasadami zgromadzenia liturgicznego, w którym wszyscy wierni (także celebransi w koncelebrze) wykonują jednakowe znaki i gesty, które są wyrazem ducha jedności i wspólnoty.

Jedność gestów nie jest równoznaczna jedności wspólnoty.

1. Wierni i duchowni różnych stopni wykonują różne gesty w trakcie liturgii, co wskazuje na ich funkcje.

2. Duchowni jednego stopnia nierzadko wykonują różne gesty.

3. Główny celebrans i koncelebransi wykonują różne gesty

4. Zarówno przesłanki jak i wniosek końcowy jest więc niesłuszny.

(Łukasz Wolański)

ODPOWIEDŹ:

Podtrzymuję całkowicie moje wcześniejsze wyjaśnienia i uzasadnienia dotyczące sprawy łączenia palców wielkiego i wskazującego. Nie zgadzam się również z Pańskimi zastrzeżeniami, które mają charakter osobistych interpretacji i nie zawsze pozostają w zgodzie z teologicznymi podstawami odnowionej przez Sobór Watykański Drugi liturgii Kościoła. Nie wdając się w detale i nie chodząc po obrzeżach zagadnienia, pozwolę sobie na odpowiedzieć w miarę krótką, skupiając uwagę na tym, co jest istotą sprawy.

Msza św. sprawowana według zwyczajnej formy rytu, czyli według Mszału rzymskiego promulgowanego przez Pawła VI nie przewiduje takiego gestu. Po pierwsze, nie piszą o nim rubryki mszalne, które w niektórych miejscach są bardzo szczegółowe (Por. I Modlitwa eucharystyczna, słowa ustanowienia: "podnosi oczy"). Po drugie, nie wspomina o nim także Nowe ogólne wprowadzenie do Mszału Rzymskiego. Gdyby rzeczywiście był tak bardzo ważny i niezbędny, to redaktorzy nowej Księgi ołtarza na pewno by go zachowali. Prezbiter więc sprawujący Eucharystię wg tej formy rytu nie jest zobowiązany do łączenia palców po konsekracji. Jeśli zachowuje ten gest, to czyni coś niewłaściwego, co nie jest zgodne z aktualnymi normami liturgicznymi. Posłuszeństwo przepisom liturgicznym, które są wyrazem woli Chrystusa i Kościoła, jest tu ważniejsze od prywatnej pobożności i osobistej interpretacji. Nie sprawujemy przecież świętych obrzędów według własnego "widzimisię", ale tak, jak nakazuje nam w swoim liturgicznym "dzisiaj" Kościół. Święta Liturgia, którą celebrujemy – jak nam często przypomina Benedykt XVI – nie jest własnością człowieka, lecz Pana Boga. Ponadto, zgodnie z tradycją Kościoła, i zwyczajami panującymi w różnych obrządkach i rodzinach liturgicznych, nie należy łączyć poszczególnych elementów z formy nadzwyczajnej rytu z formą zwyczajną i odwrotnie. Te dwie formy rytu rzymskiego należy sprawować w taki sposób, aby zachować ich całkowitą integralność, zgodnie z rubrykami oraz tekstami biblijnymi i euchologijnymi. Np. byłoby czymś całkowicie niewłaściwym, sprawować Mszę w nadzwyczajnym rycie korzystając przy tym z aktualnego, posoborowego układu perykop biblijnych. Przynajmniej na tę chwilę nie ma jeszcze żadnych wyraźnych ustaleń i decyzji w tym zakresie.

Na pewno gest złączonych palców należy zachować podczas sprawowania formy nadzwyczajnej rytu Mszy św. To nie podlega żadnej dyskusji.

Podtrzymuję także końcowy akapit mojego wyjaśnienia. Otóż Wprowadzenie do Mszału w numerze 42 Gesty i postawy ciała mówi wyraźnie, że zachowanie przez wszystkich uczestników jednolitych postaw ciała jest znakiem jedności członków chrześcijańskiej wspólnoty zgromadzonych na sprawowanie świętej liturgii. Także prezbiterzy koncelebrujący zobowiązani są do zachowania wspólnych postaw i gestów przysługujących im z racji przyjętych święceń. Przekonuje nas o tym wnikliwa lektura II paragrafu z IV rozdz. Wprowadzenia do Mszału o mszy koncelebrowanej: np. nr 224: Na słowa "Również nam, Twoim grzesznym sługom" wszyscy koncelebransi uderzają się w piersi. Konkludując więc, należy wyraźnie podkreślić, że wykonywanie tych samych gestów przez osoby świeckie uczestniczące w liturgii oraz prezbiterów koncelebrujących jest znakiem jedności zgromadzenia liturgicznego.
(Ks. prof. dr hab. Krzysztof Konecki)